jestem wredna bo walczę o prawdziwą rodzinę sweetkinia 30.11.09, 23:18 Wiecie co ,to może śmieszne ,że problemy małżeńskie załatwia się w tenfot. Adobe Stock – Zupełnie nie rozumiem, po co chcesz iść na swoje. Przecież mamy taki duży dom… – Olaf zupełnie nie rozumiał, o czym mówi jego żona. – My mamy? Chyba twoja mamusia i ty – odcięła się Monika. – Widzi pani? Tak z nią jest, w ogóle nie możemy się porozumieć – Olaf wezwał mnie na świadka swoich męczarni ze zbuntowaną żoną. – Dom jest zapisany na mamę, ale jaka to różnica? Jest nasz, rodzinny. – Wiesz co? Gdybym wiedziała, jak będzie wyglądać moje życie, nigdy bym się do niego nie wprowadziła – w głosie Moniki słychać było mnóstwo goryczy. – A co ci się nie podoba? – Olaf nie zamierzał ustąpić ani o krok. – Nie jestem w nim gospodynią, nie mam nic do powiedzenia. Rządzi twoja matka, do wszystkiego się wtrąca, krytykuje. Źle wychowuję dzieci, niestarannie sprzątam, zasłony wybrałam bez gustu… Wie pani, że ona potrafi wejść rano do naszej sypialni i usiąść na łóżku, żeby porozmawiać z synem? Na mnie patrzy jak na laskę, którą Olaf przyprowadził na jeden numerek, i która rano powinna zniknąć. Im szybciej, tym lepiej. – Przesadzasz – mruknął małżonek, ale jakoś bez przekonania. Coś jednak było na rzeczy, inaczej tak nagle nie spuściłby z tonu. Od dobrego kwadransa słuchałam kłótni małżeńskiej, starając się wyłowić fakty. Pożycie tej pary zdawało się przebiegać według zasady starego, sprawdzonego trójkąta, którego boki tworzyli matka i syn plus żona, traktowana przez teściową jak uzurpatorka. – Mąż nigdy nie widzi nic złego w zachowaniu mamusi, zawsze kładzie uszy po sobie lub bierze jej stronę – poskarżyła się Monika. – A teściowa robi wszystko, żeby uprzykrzyć mi życie, czasem mam wrażenie, że chce, abym się wyprowadziła. Bo pewnie tak jest – pomyślałam. Przypomniała mi się jedna z moich pierwszych spraw – matka doprowadziła do rozpadu małżeństwa syna, bo nie mogła się pogodzić z tym, że obca kobieta zabrała jej dorosłe dziecko. To był prawdziwie toksyczny układ, żona uciekła z niego po 4 latach. I tak dziwiłam się, że tak długo wytrwała, musiała bardzo kochać męża. Niestety, był on także synkiem mamusi, jej słowo liczyło się najbardziej, a łzy, którymi operowała w razie oporu, budziły poczucie winy. Ta więź była silniejsza niż miłość do kobiety, wygrała w cuglach. Mamusia usunęła młodszą rywalkę i została na placu boju z synem, wreszcie szczęśliwa i spełniona. – Mama chce dla nas dobrze, niepotrzebnie się awanturujesz – wtrącił Olaf. – Kiedy buntuje dzieci przeciwko mnie, też robi to dla dobra rodziny? – Monika odgarnęła włosy z czoła. – Kwestionuje każde moje polecenie – zwróciła się do mnie. – Jeśli zabronię jeść żelki przed obiadem, ona natychmiast znosi zakaz. Nie pozwolę oglądać telewizji, ona włączy odbiornik. Dzieciaki już same nie wiedzą, kogo mają słuchać. – A pan co na to? – spytałam Olafa. – Małe dzieci to sprawa kobiet, nie zamierzam się wtrącać. Jak dorosną, pójdę z chłopakami na mecz i pogadamy jak mężczyźni, teraz są na to za mali. Opadły mi ręce. Jeszcze jeden, co zamierza przeczekać dorastanie własnych dzieci z głową w piasku. Bardzo wygodnie się ustawił. – No dobrze, a czy robicie coś razem? – spytałam znienacka. – To znaczy? – zaniepokoił się. – Coś, co jest tylko wasze, dla dwojga. Bez dzieci i towarzystwa teściowej. – Jesteśmy małżeństwem od 6 lat, nie w głowie nam romantyczne głupoty – Olaf spojrzał na mnie z politowaniem. – Miała pani kiedyś męża? – Jestem waszą terapeutką, nie koleżanką – skróciłam jego zapędy. – Zapewniam pana jednak, że mimo sześcioletniego doświadczenia, ma pan mylne pojęcie o tym, jak powinien wyglądać związek dwojga ludzi. – To samo myślę – ucieszyła się Monika. – No, no? Oświeci mnie pani? – Olaf był gotowy do zwady. – Pańska mama często wchodzi do waszej sypialni bez pukania? – Jest u siebie w domu, nie musi prosić o pozwolenie – nachmurzył się synuś. – To kwestia sporna. – Dlaczego? – Sypialnia i małżeńskie łóżko to terytorium prywatne i dość intymne, szczerze mówiąc, dziwią mnie wizyty pańskiej mamy w takim miejscu rano. – Ona przychodzi także wieczorem – powiedziała cicho Monika. – Sprawdza, czy zamknęliśmy dobrze okna. – Niemożliwe! – Lepiej niech pani w to uwierzy. – Pan Olaf powinien porozmawiać z mamą, wyznaczyć granice. Monika parsknęła niewesołym śmiechem. – On? Nigdy tego nie zrobi, za bardzo zależy mu na świętym spokoju. – Po prostu szanuję matkę, mam ją tylko jedną – mruknął Olaf. – O, słyszy pani, co on mówi? Tylko mamę ma, ja i dzieci nie jesteśmy jego rodziną – zawołała Monika. Sprawiała wrażenie niebezpiecznie obeznanej z tematem. Niewielu mężczyzn się do tego głośno przyznaje, ale panowie dość powszechnie uważają, że żona to nie rodzina. Bo przecież nie jest spokrewniona, to jak? Monika musiała sporo usłyszeć na ten temat od męża. – Teraz wszystko mi się poukładało w głowie, zaczynam myśleć, że chyba się nie doczekam – Monika bezwiednie pogładziła skórzane obicie kozetki, na której siedzieli. – Na co? – Żeby wpuścili mnie do rodziny – spojrzała na męża. – Dla nich zawsze będę obca, chociaż jestem matką dzieci i wnuków. – Rany, nie dramatyzuj, Mońka – Olaf poruszył się niespokojnie. Monika odwróciła wzrok. – Nie wytrzymam tego dłużej – szepnęła. Postanowiłam jej pomóc. – Musicie państwo na nowo ustalić szczegóły rodzinnego współżycia, na początek wystarczy kilka punktów, które ograniczą wnikanie między was mamy. Proponuję zacząć od sypialni. – Nie zabronię mamie chodzenia po jej własnym domu – oburzył się Olaf. – No to nie mamy o czym rozmawiać – skwitowałam krótko. – Zaraz, nie tak nerwowo. Mogę spróbować, ale nie tak kategorycznie, jak pani proponuje, i proszę nie liczyć na efektowny wynik. Znam mamę, jest bardzo uparta. – I dlatego nie potrafił pan zawalczyć o swoją rodzinę? – Pani też jest uparta. Z kim mam wojować? Z własną matką? I właściwie o co? Dobrze nam się żyje, tylko Monika trochę histeryzuje, jak to kobieta. Więcej podobnych i poruszających historii znajdziesz w poniższych książkach: Wróciliśmy do punktu wyjścia, Olaf nie chciał widzieć problemu, jemu było w tym układzie dobrze. Na następne spotkanie już nie przyszedł, na kozetce usiadła samotnie Monika. – Odeszłam od nich – powiedziała. Nie od męża, tylko „od nich”, to wiele mówiło. Nieźle musieli zaleźć jej za skórę… Ciekawa byłam, co przelało czarę goryczy. – Olaf jednak zdecydował się na rozmowę z matką, ale jak tylko uderzyła w histeryczne tony, odpuścił. Ona potrafi wymóc na nim wszystko, wystarczy, że zacznie krzyczeć i płakać. Teściowa odczekała dwa dni i w odwecie zaczęła go na mnie szczuć. – Nie przesadza pani? – trudno było mi uwierzyć, że zwykła starsza pani może być wcielonym diabłem. – Olaf przyszedł do mnie z nowymi rewelacjami. Spytał, kiedy zamierzam zacząć dokładać się do domowego budżetu, bo nie zamierza dłużej hodować darmozjada. Tak powiedział! Wiem, że to są słowa teściowej, wbiła mu je do głowy. – Pani mąż jest dorosły, sam odpowiada za to, co mówi, nawet jeśli powtarza po matce – powiedziałam surowo. Monika nie zwróciła na to uwagi. – Jak mogę się dokładać, kiedy nie mam własnych pieniędzy! – ciągnęła. – Pracuję w tunelach męża, sadzę, pielę, podlewam i kontaktuję się z odbiorcami warzyw. Prawdę mówiąc, wszystko jest na mojej głowie, nie mam czasu, żeby iść do pracy. O mało się nie roześmiałam. – A to, co pani robi, to nie jest praca? – Zwykła robota, jak to w gospodarstwie – bąknęła. – Mówi pani, że… Nigdy w ten sposób nie myślałam – wyprostowała się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. – A on powiedział, że jestem na jego utrzymaniu i nie zamierza dłużej tego tolerować, bo dzieci odchowałam i mogę się czymś zająć. – Oprócz pracy w tunelach? – rzuciłam. – Jestem pewna, że to pomysł teściowej. Zawsze wytykała mi, że pochodzę z biednej rodziny, złapałam jej syna na dziecko i teraz żyję jak pączek w maśle. Odetchnęłam głęboko. Ileż nienawiści było w tej pozornie zwykłej rodzinie. Pulsowała tuż pod powierzchnią, od czasu do czasu wydobywając się w postaci jadowitych słów. Jak mogłam tutaj pomóc? – Tym razem nie wytrzymałam, zawsze miałam przeciwko sobie matkę Olafa, a teraz również męża. Zabrałam dzieci i uciekłam do siostry. Pobudowali się ze szwagrem, a mnie oddali stary dom… Miałam szczęście, prawda? Mogłam zostać bez dachu nad głową. Może dalej również mi dopisze, bo szukam pracy, a o tę w naszej okolicy niełatwo. – Jaki ma pani zawód? – Skończyłam zawodówkę, w papierach mam, że krawcowa. Ale czy ja coś jeszcze potrafię? Tyle lat nie siedziałam przy maszynie. – Za to ma pani ogromne doświadczenie ogrodnicze – podsunęłam. – Jeszcze jakie! Umiałabym sama produkować warzywa, ale nie mam pieniędzy, żeby postawić tunele. To duża inwestycja – zamyśliła się na moment, po czym podniosła dumnie głowę. – Jakoś sobie poradzę, a do nich nie zamierzam wracać, szkoda życia. Ciekawa byłam, czy wytrwa. Łatwiej byłoby pogodzić się z mężem niż rozpoczynać nowe, samodzielne życie z dwojgiem dzieci, jednak wygoda oznaczałaby tu przyzwolenie na wieczne upokorzenia. Nie dziwiłam się Monice, że chce od tego uciec, raczej podziwiałam odwagę tej kobiety. Dwa lata później odezwała się znowu. Z początku nie wiedziałam, z kim rozmawiam, tak skutecznie wyrzuciłam z pamięci jej sprawę, będącą jednocześnie moją zawodową porażką. Kiedy się przedstawiła, natychmiast przypomniałam sobie jej historię. – Pamięta mnie pani? Nadal mieszkam z dziećmi w starym domu na posesji siostry, ale niedługo pomyślę o budowie własnego – w głosie kobiety dźwięczała duma. – Widzę, że odniosła pani sukces zawodowy, pani Moniko. Gratuluję. – E, bez przesady. Dwa lata temu zatrudniłam się w gospodarstwie ogrodniczym, potem awansowałam i jestem kierowniczką, czyli robię to, co przedtem robiłam u męża. Ale to nie wszystko. Szwagier zainteresował się biznesem, namówił mnie na spółkę, wzięłam kredyt i postawiliśmy razem kilka tuneli z pomidorami. Jeszcze nie dają dochodu, ale to się zmieni. Zobaczy pani. – Naprawdę się cieszę, że tak się pani powiodło – zapewniłam ją. – Właściwie dzwonię w innej sprawie, potrzebuję rady i tak sobie pomyślałam… Pani była mi bardzo życzliwa – Monika zawiesiła głos. – Czy mogłabym zająć pani chwilę? – Proszę. Czy wydarzyło się coś nowego? – Sąsiadka teściowej przekazała mi wiadomość, że mam do niej przyjść porozmawiać. Ma pani pojęcie? Dwa lata nie interesowało jej, co się ze mną dzieje, chociaż oczywiście słyszała to i owo od wnuków, kiedy ją odwiedzały, a teraz nagle za mną zatęskniła. – I co? Pójdzie pani do niej? – Już byłam i dlatego dzwonię. No bo, bo mam problem, teściowa prosiła mnie, żebym wróciła do Olafa… – A obiecała, że już będzie grzeczna? – zapytałam; mogłam sobie pozwolić na żart, rozmawiałyśmy prywatnie. – Ona umiera – powiedziała cicho Monika. I robi rachunek sumienia – dopowiedziałam w duchu, zaś głośno spytałam: – Zamierza pani spełnić jej prośbę? – Wolałabym zostać tu, gdzie jestem. – Słyszę wahanie w pani głosie. Czy ktoś panią zmusza do powrotu? Szczerze mówiąc, ta nagła skrucha wygląda mi na fanaberię… – To jest życzenie umierającej kobiety, nie wolno odmówić – przerwała mi Monika. Bezgłośnie uderzyłam się ręką w czoło, ogarnęła mnie czysta desperacja. Jak pragnę zdrowia, co ci ludzie mają w głowach? A gdyby umierająca kazała jej skoczyć z dachu, też by to zrobiła? – Pani Moniko, po co pani moja rada? Już pani podjęła decyzję. Rozumiem, że przeprowadza się pani na stare śmieci, mam nadzieję, że tym razem będzie tam pani lepiej traktowana. Mąż się pewnie cieszy? – O niczym nie wie. – No to będzie miał niespodziankę – zadrwiłam, bo rozmowa stawała się coraz bardziej surrealistyczna. Monika planowała powrót do męża bez wcześniejszej rozmowy, pojednania, jakiegokolwiek znaku, który wskazywałby na dobre chęci obu stron. – Kontaktuje się pani z mężem? – Widuję go, kiedy zabiera dzieciaki do siebie, nie mamy zbyt wiele wspólnego. Jemu moje odejście chyba sprawiło ulgę, wydaje mi się, że teraz jest szczęśliwy. – I mimo wszystko zamierza pani do niego wrócić? Zupełnie tego nie rozumiem. – Jeśli nie spełnię życzenia umierającej… Boję się nawet o tym myśleć. Teściowa sprytnie rozegrała swoją ostatnią partię, wiedziała, że temu rozkazowi dziewczyna się nie oprze. Monika była gotowa postąpić wbrew sobie, byle nie złamać silnego społecznego tabu nakazującego traktować ostatnie słowa stojącego nad grobem człowieka jak świętość. – Nie rozumiem tylko, dlaczego teściowej tak zależy na moim powrocie – wyjawiła w końcu swoje wątpliwości. – Zwalnia miejsce pani domu i zadbała o następczynię, ktoś musi zająć się gospodarstwem i jej synem – brutalnie wyjawiłam, co myślę. – Widocznie ocenia pani kwalifikacje dostatecznie wysoko, chociaż nigdy nie pokazała tego po sobie. Proszę nie ulegać szantażowi, ta kobieta nie ma nic do powiedzenia. Najważniejsze jest to, co czujecie oboje z mężem. – To ja się jeszcze zastanowię – bąknęła Monika, pożegnała się i rozłączyła. W ten sposób uciekła od prawdy, którą usłyszała z moich ust. Więcej nie słyszałam ani o niej, ani o Olafie. A szkoda, wiele bym dała, żeby dowiedzieć się, co postanowiła. Czytaj więcej prawdziwych historii:Moja córka trafiła do tureckiego więzieniaMój narzeczony jest na każde zawołanie szefowejChciałem z nią stworzyć rodzinę, okazało się że jest mężatkąByły mąż mnie prześladował, bo nie mógł mnie miećTydzień po narodzinach dziecka dotarło do mnie, że nie kocham partnera Wydaje mi się, że tylko ja mam problemy , choć wiem, że inni też je mają, obiwniam za nie wszystkich wokoło, przede wszystkim mam pretensje do Boga, że jestem jaka jestem, że w swym życiu miałam już dwie dość poważne operacje i że widać skutki tych operacji na moim ciele przez co nie mogę zakładać wszystkch rodzajów ubrań. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2013-11-28 11:00:39 perliczka Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-28 Posty: 23 Temat: Jestem wredną żonąJestem perliczka,mam 38 lat i dwoje dzieci,jeszcze małych, zajmuję się popijam herbatę i pierwszy raz od wielu lat próbuję coś napisać. Po ślubie przeprowadziłam się do miasta, do męża, mieszkaliśmy w 14 m klitce bez pralki i kuchnii, udało mi się znaleźć pracę w szkole na zastępstwo. Po pierwszej niedonoszonej ciąży przy drugiej zagrożonej cały czas leżałam w szpitalu, więc za prace po urodzeniu pani dyrektor mi podziękowała. I tak od ośmiu lat jestem w domu, sprzątam, gotuje ,robie zakupy, a kedy mam czas siedze przy udało mi się znależć pracy, choć było to moim wielkim celem życiowym ani gdy córka chodzi do szkoły i patrzę na nauczycielki,myślę ,że jestem całkiem do niczego, taka głupia ,brzydka, zależna od męża kura domowa z problemami psychicznymi. Nie radze sobie z poczuciem przegranej i wpływem małego impulsu łączącego się z brakiem pracy strasznie krzyczę, płaczę, komletnie nad sobą nie panuję. Raz nawet uderzyłam mężaw twarz, gdy w czasie moich histerii powiedział mi wyp... Nie potrafię wtedy przerwać natłoku myśli mnie pogrążających, uczucia leku, stresu, agresji i bezsilności. To co się ze mną dzieje to prawdziwa męka dla mnie i mojego męża. I tak to trwa od wielu lat, aż się zupełnie wyczerpię od płaczu stresu i braku snu. Maż zwyke się wtedy nie odzywa, ignoruje mnie, ale w końcu nie wytrzymuje i coś mi chlapnie na s.. lub w... Poradźcie coś, nie chcę się tak przed nim poniżać, ani żeby moje dzieci na to patrzyły, a zupełnie nad tymi atakami nie potrafię zapanować, sama się wykańczam. 2 Odpowiedź przez natchniona 2013-11-28 11:06:25 natchniona Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-21 Posty: 291 Wiek: 32 Odp: Jestem wredną żoną Nie czujesz się dobrze w roli kury domowej... Zmień to. zacznij od drobnych rzeczy- możesz np. zacząć udzielać korepetycji, co zajmie ci czas i może nie przyniesie kokosów, ale na pewno satysfakcję i jakiś swój grosz. Nie poddawaj się też jeśli chodzi o znalezienie pracy. Szukaj jej do skutku- aktywnie. Przede wszystkim musisz zmienić myślenie- siedzenie w domu dobija cię? Wyjdź z niego, zapisz się na jakiś kurs (języka obcego , fotografii- zależy w czym się dobrze czujesz i co ci się podoba). "Gdy już pomyślisz sobie, że nawet w dniu urodzin zostałeś zapomniany i opuszczony przez wszystkich, dwaj przyjaciele przyniosą ci w prezencie baryłeczkę po miodzie i pęknięty balonik. " 3 Odpowiedź przez sluuu 2013-11-28 11:42:21 sluuu Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-28 Posty: 2,077 Wiek: 31 Odp: Jestem wredną żoną perliczka- Nie martw się tylko MAŁYMY KROKAMI ZACZNIJ DZIAŁAĆ. Nie ma problemu, że upadniesz kilka razy, ważne by zmierzać gdzieś i nie poddawać się. "Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego." Marek AureliuszWalczę z boreliozą i bartonella 4 Odpowiedź przez perliczka 2013-11-28 14:35:53 perliczka Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-28 Posty: 23 Odp: Jestem wredną żonąJeśli chodzi o moje stosunki z mężem, to stopniowo się ode mnie oddala, po pracy ucieka w świat swoich zainteresowań. Co jest normalne ,gdy kobieta zaczyna się starzeć. Tylko, że ja nie mam tu żadnego swojego życia oprócz garnków i dzieci. Bardzo mnie to boli ,że dla niego wszystko zostawiłam, a teraz jestem sama ze swoimi problemami. 5 Odpowiedź przez Olinka 2013-11-28 15:46:19 Olinka Redaktor Naczelna Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 45,378 Wiek: Ani dużo, ani mało, czyli w sam raz ;) Odp: Jestem wredną żoną perliczka napisał/a:Jeśli chodzi o moje stosunki z mężem, to stopniowo się ode mnie oddala, po pracy ucieka w świat swoich zainteresowań. Co jest normalne ,gdy kobieta zaczyna się że przyczyną nie jest to, że się starzejesz (poza tym co to za starzenie, kiedy ma się dopiero 38 lat), ale że mąż nie widzi w Tobie osoby przyjaźnie do niego nastawionej, za to pełną żalu i goryczy, do tego wyładowującą na nim swoje własne napisał/a:Bardzo mnie to boli ,że dla niego wszystko zostawiłam, a teraz jestem sama ze swoimi nie wiem czy słusznie, ale odnoszę wrażenie, że oczekujesz za to swoje poświęcenie, aby mąż przez całe życie starał się jakoś Ci to wynagrodzić, ale przecież to była (tak sądzę) Twoja własna decyzja, dlatego dziś nie powinnaś nią nikogo obciążać. Owszem, masz prawo oczekiwać, że mąż będzie Cię wspierał i pomagał w trudnych sytuacjach, ale nie powinno odbywać się to na zasadzie ,,ja się poświeciłam, więc teraz Ty masz mi to wynagrodzić". Moim zdaniem nie radzisz sobie z zaistniałą sytuacją, dlatego powinnaś zrobić wszystko, aby ją zmienić. Na początek proponuję naprawić relacje z mężem, bo nawet święty nie jest w stanie na dłuższą metę znieść takiego traktowania. Kiedy to się zmieni, przypuszczam, że już wtedy będziesz spokojniejsza i szczęśliwsza, choćby dlatego, że będzie Ci przyjemniej we własnym domu i u boku swojego mężczyzny. Potem poszukaj jakiegoś zajęcia dla siebie (fitness, taniec, może jakiś kurs), czegoś, co będzie sprawiać Ci przyjemność i pozwoli wyjść z domu. Byłoby też idealnie, gdybyś znalazła pracę, niekoniecznie na pełen etat, ale taką, która podniesie Twoje poczucie własnej wartości, pozwoli na kontakt z ludźmi, a przede wszystkim zmusi Cię do oderwania się od domowych, żmudnych cokolwiek, ale idź do przodu. Najważniejsze jest, abyś nie siedziała z założonymi rękami, bo wówczas będziesz się tylko coraz bardziej pogrążać. "Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu ] 6 Odpowiedź przez natchniona 2013-11-28 17:15:03 natchniona Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-21 Posty: 291 Wiek: 32 Odp: Jestem wredną żoną perliczka napisał/a:Jeśli chodzi o moje stosunki z mężem, to stopniowo się ode mnie oddala, po pracy ucieka w świat swoich zainteresowań. Co jest normalne ,gdy kobieta zaczyna się starzeć. Tylko, że ja nie mam tu żadnego swojego życia oprócz garnków i dzieci. Bardzo mnie to boli ,że dla niego wszystko zostawiłam, a teraz jestem sama ze swoimi ma pracę, zainteresowania, ty- dom i gary...Zrób coś dla siebie jak już żyć razem, ale mieć swoje pasje i robić coś tylko dla może on jest zmęczony wiecznie niezadowoloną z życia żoną... 38 lat to nie starość... Czy nie jest za to tak, że przy tych "garach" przestałaś dbać o siebie? Moja rada-serio- zacznij robić coś dla siebie, dla ciała i ducha. Żyj. "Gdy już pomyślisz sobie, że nawet w dniu urodzin zostałeś zapomniany i opuszczony przez wszystkich, dwaj przyjaciele przyniosą ci w prezencie baryłeczkę po miodzie i pęknięty balonik. " 7 Odpowiedź przez Summerka 2013-11-28 17:16:38 Summerka Gość Netkobiet Odp: Jestem wredną żoną Perliczko przeczytałam twój post i pomyślałam, że jaka szkoda, że mnie nie było dane w taki sposób wychowywać Wredna żona wskazuje, że czujesz się podle w tej roli. No to marsz do fryzjera i kosmetyczki i mężowi się pokazać piękna i pachnąca choćby dla własnej satysfakcji. I szybciutko plan sobie ułożyć pracę jest ciężko, każdy to wie, ale to nie znaczy, że musisz siedzieć z założonymi rękami i się możesz dołączyć do rozmów w kafejkach forumowych i podzielić się problemami. A problemy to dziś ma chyba każdy. 8 Odpowiedź przez SłodkoMi 2013-11-28 19:09:29 SłodkoMi Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-28 Posty: 90 Wiek: 38 Odp: Jestem wredną żonąPerliczko moim zdaniem chcesz pracować, wychodzić do ludzi i mieć z nimi kontakt. To nic złego, ale brak pracy powoduje takie Twoje zachowania. A może postaraj się na początku dawać korepetycje, być wolontariuszką w świetlicy, sama zorganizować klub domowego odrabiania lekcji dla dzieciaków czy coś takiego. Przecież masz zawód i to jaki! Praca nie od razu przyniesie wymierne korzyści finansowe, ale może dać satysfakcję i sprawić, że będziesz piła herbatkę a wokół będzie gromadka zapatrzona w Panią, która pomaga, będziesz musiała się ubrać stosownie do wykonywanej pracy i zrobić makijaż. To też praca i to bardzo ważna. 9 Odpowiedź przez nerwuska23 2013-11-28 21:31:34 nerwuska23 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-24 Posty: 297 Odp: Jestem wredną żonąTwoje zachowanie-krzyki płacz ,wrzaski...bicie męża po twarzy...kwalifikuje się już na jest chorobą ,przy której cierpi cała również miałam to samo co ty,az wreszcie mąż powiedział że ma już dość tych krzyków napadów złości itd...wsadził mnie do auta i zawiózł do prywatnego się Psychologicznie a teraz nie wiem co to kłótnia czy wrzaski. 10 Odpowiedź przez perliczka 2013-11-29 10:59:52 perliczka Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-28 Posty: 23 Odp: Jestem wredną żonąNie wiem ,czy powiedzenie sobie ,że to nerwica nie będzie tylko zastępczym problemem. Widzę, jak ludzie tak się na swojej chorobie skupiają, iż liczy się tylko ona. Wiem,że jest coś nie tak ze mną, ponieważ przekraczam pewne granice, jestem zbyt niespokojna wewnętrznie oraz wyalienowana. Ale i problemów jest dużo. Może to, że wpisałam się na tym forum będzie dla mnie pierwszym krokiem do nie było takie proste przyznać się przed sobą i innymi ,że ma się problemy ze sobą. 11 Odpowiedź przez nerwuska23 2013-11-29 11:32:58 Ostatnio edytowany przez nerwuska23 (2013-11-29 11:37:24) nerwuska23 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-24 Posty: 297 Odp: Jestem wredną żoną Perliczko-piszesz,że to nie było proste przyznać się przed sobą i jesteś tutaj *anonimowa* ja musiałam patrzeć lekarzowi prosto w oczy i mówić to,co ty powiem ci,że nie było mi wstyd,wręcz odwrotnie-spadł ze mnie pewne rady i wskazówki jak nad tym co mogę powiedzieć,to to,że nie można swej złości przelewać na osoby trzecie,tym bardziej osoby nam bliskie jak mąż i miałam takie chwile,to zamykałam się w pokoju i wolałam wybeczeć,niżeli skakać do męża czy drzeć się po dostałam taką radę od mojej Psycholożki do której wcześniej chodziłam,,,żeby po prostu sobie krzyknąć gdzieś do lasu czy w pole i wywalić tą złość rzucałam się w wir pracy-sprzątałam zmywalam podłogi robiłam wszystko by wywalić tą złość...nawet od długiego czasu nie ma tych jest się również nie przelewać tych emocji na rodzinę,czy nawet osoby obce. 12 Odpowiedź przez Wilena 2013-12-03 14:14:37 Wilena Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-03 Posty: 13 Odp: Jestem wredną żonąMusisz znaleźć koniecznie pracę i zacząć się rozwijać zawodowo. Zabawa w dom jest przereklamowana i dawno wyszła z mody! 13 Odpowiedź przez nerwuska23 2013-12-03 15:44:29 nerwuska23 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-24 Posty: 297 Odp: Jestem wredną żoną Wilena napisał/a:Musisz znaleźć koniecznie pracę i zacząć się rozwijać zawodowo. Zabawa w dom jest przereklamowana i dawno wyszła z mody!Tutaj się z Tobą zgadzam,s wego czasu pracowałam-pamiętam,że nawet czasem zapominałam,że nie zażyłam po przyjściu do domu,dosłownie padałam na twarz....taką miałam nie oszukujmy się,dziś nie ma lekko ze znalezieniem pracy-tym bardziej w wieku 38 młodzi po maturach,czy studiach roznoszą ulotki,czy sobie dorabiają w sklepach,co dopiero osoba lecąca pod przykra prawda. 14 Odpowiedź przez perliczka 2013-12-04 09:43:51 perliczka Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-28 Posty: 23 Odp: Jestem wredną żonąZnalezienie pracy nie jest proste, przynajmniej tak było w moim wypadku. Najpierw miałam tyle ofert, że czasem nie wiedziałam co wybrać, a potem, po przeprowadzeniu się do miejscowości męża i urodzeniu córki, wszystko się zmieniło nastała cisza. Próbowałam więc przyzwyczaić się do siedzenia w domu i unikać różnych sytuacji kojarzących się mi z pracą, ale zaczęłam też coraz częściej płakać, wybuchać, uznałam się za do niczego, przegraną. Mój mąż mówi, że 50% kobiet w tym kraju spędza życie w domu i jakoś muszą się dostosować i ja też po tylu latach powinnam być przyzwyczajona. 15 Odpowiedź przez perliczka 2013-12-04 09:50:19 perliczka Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-28 Posty: 23 Odp: Jestem wredną żonąZnalezienie pracy nie jest proste, przynajmniej tak było w moim wypadku. Najpierw miałam tyle ofert, że czasem nie wiedziałam co wybrać, a potem, po przeprowadzeniu się do miejscowości męża i urodzeniu córki, wszystko się zmieniło nastała cisza. Próbowałam więc przyzwyczaić się do siedzenia w domu i unikać różnych sytuacji kojarzących się mi z pracą, ale zaczęłam też coraz częściej płakać, wybuchać, uznałam się za do niczego, przegraną. Mój mąż mówi, że 50% kobiet w tym kraju spędza życie w domu i jakoś muszą się dostosować i ja też po tylu latach powinnam być przyzwyczajona. 16 Odpowiedź przez piesek17x 2013-12-04 10:54:57 piesek17x Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-01 Posty: 88 Wiek: 43 Odp: Jestem wredną żonąWitaj perliczko! Rozumiem Cie doskonale, bo ja sama przeżywam to samo, nazwę to prosto - męczę się w domu. Dzieci, sprzątanie, pranie, gotowanie itp. taka moja praca, ogłupiającą, nie przynosząca żadnej satysfakcji (przecież wszyscy się przyzwyczaili, że ma byc posprzatane, ugotowane i podstawione pod nos), nie wspomne o fnansach. Na początku, kiedy dzieci były małe, nie czułam tak bardzo tego wyobcowania, w końcu dzieci nie musiały się zrywać z rana do przedszkola a mama miała dla nich zawsze dzieci są już duże, córka ma 13 a syn prawie 17 lat. Są prawie samodzielne i mnie już tak nie ja, mama na etacie, uważam, że nikt nic tak dobrze nie zrobi jak ja, bo to w końcu ja mam praktykę, chcę decydować i zyć za dzieci, zyc ich zyciem. Widzę, że zaczynam wariować, tracę kontrolę nad domem, bo wszyscy sie rozwijają a ja stoję w miejscu. To jest przytłaczające!Dom - tak - ale do pewnego szukac pracy i chyba zdecyduje sie nawet na tą bardzo marną, nie zgodna z moim wykształceniem i oczekiwaniami finansowymi. Ale wiem, że na nic innego nie mogę liczyć. Ale muszę zacząć żyć dla siebie, wyjść do ludzi, mieć potrzeby jako kobieta i chcę zwariować a widzę, że do tego - tak jak pisały dziewczyny wyżej, jeśli tak cięzko w Twojej miejscowości o pracę, zajmij sie choćby wolontariatem, udzielaj korepetycji, rób cokolwiek, bo niedlugo dom Cię tak ograniczy, że zostanie Ci jedynie psychiatra i prochy. Ja jestem juz o krok od tego... 17 Odpowiedź przez perliczka 2013-12-06 10:26:45 perliczka Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-28 Posty: 23 Odp: Jestem wredną żonąRównież myślę o podjęciu jakiejkolwiek pracy, a poza tym można zawsze zrezygnować. Tylko nie wiadomo jak się za to zabrać, znalezienie czegokolwiek jest bardzo trudne. Myślałam o wyjazdach za granicę i opiece nad starszymi osobami, ale mąż na pewno nie zostałby z dziećmi. Pozostaje więc szukanie na miejscu, ale nie wiadomo czego, bo w zawodzie pracy na pewno nie znajdę. Moim problemem jest też wypalenie się, brak wiary, że może się udać. Na razie zaczęłam łykać magnez i myślę, jak choć trochę walczyć z kompleksami, które zaczęły sięgać u mnie Himalajów. 18 Odpowiedź przez PodPseudonimem 2013-12-06 10:34:00 PodPseudonimem Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-01 Posty: 813 Wiek: ...dzieści parę Odp: Jestem wredną żonąMyślę że magnez nie załatwi sprawy. Myślałaś o wizycie u specjalisty?Proponowałabym też do czasu aż znajdziesz pracę za pieniądze zająć się czymś charytatywnie, to rozwija, podnosi poczucie własnej wartości, otwiera na ludzi. Lepsze to niż siedzenie w domu i kiszenie we własnych smutkach 19 Odpowiedź przez piesek17x 2013-12-06 11:22:43 piesek17x Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-01 Posty: 88 Wiek: 43 Odp: Jestem wredną żonąDwie szanse na pracę własnie za mną. Próbowałam na pokojówke w 2 hotelach. Po pierwsze - brak mojego doświadczenia, bo praca w domu to żadne doświadczenie, po drugie - wiek, 42 lata widać za stara jestem by sprzatać brudy po ludziach... Czy tu psycholog by mi pomógł? Wątpię... Myslę o wolontariacie ale... no właśnie, wciąz będzie brakowało pieniędzy... Wiem, że nie moge załamywac rąk i znajdywać wymowek bo nie tędy droga, ale czasem naprawdę mam dość. A najgorsze jest to poczucie niskiej wartości... Musze się wziąć w garść. 20 Odpowiedź przez Tombros 2013-12-29 22:59:59 Tombros Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-29 Posty: 2 Odp: Jestem wredną żonąWpisałem w przeglądarkę wredna żona, bo nie mogę poradzić sobie ze swoją i trafiłem tutaj. Wcześniej mieszkałem z kobietą i ona nie pracowała ale widziałe, że wariuje i dziczeje i prosiłem, żeby poszła do jakiejkolwiek pracy żeby mieć kontakt z ludźmi chociaż na 4-5 godz. dziennie lub chociaż kilka razy w tygodniu i niech zarobi chociaż 200-300zł miesięcznie, będzie miała na kosmetyki ale najważniejsze jest jej zdrowie psychiczne. Powinnaś znaleźć pracę, wielu pracodawców boi się że za mało płacą i za chwilę ktoś odejdzie albo będzie miał wymagania i szukają zgniecionych ludzi bo nie mają ambicji. Możesz sama zaproponwać niską stawkę. 21 Odpowiedź przez opal74 2014-01-02 23:49:39 opal74 Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zawód: sprzedawca marzeń :) Zarejestrowany: 2013-12-06 Posty: 71 Wiek: 39 Odp: Jestem wredną żoną I tak od ośmiu lat jestem w domu, sprzątam, gotuje ,robie zakupy, a kedy mam czas siedze przy udało mi się znależć pracy, choć było to moim wielkim celem życiowym ani gdy córka chodzi do szkoły i patrzę na nauczycielki,myślę ,że jestem całkiem do niczego, taka głupia ,brzydka, zależna od męża kura domowa z problemami psychicznymi. Nie radze sobie z poczuciem przegranej i wpływem małego impulsu łączącego się z brakiem pracy strasznie krzyczę, płaczę, komletnie nad sobą nie panuję. Droga perliczko przeżywasz nic innego jak frustrację związaną z wykonywaniem codziennych obowiązków w czynności wykonywane od 8 lat,jak piszesz mogą się znudzić,jasna sprawa, zwłaszcza u kobiety wykształconej,która ma ambicję,chce robić coś innego niz zwykłe gotowanie,pranie itd. Wpadłaś już w nerwicę,to sama sama zauważasz,że masz problem to już jest postęp Zwykle rozwiązujesz domowe problemy,tak sądzę,skoro sprawujesz opiekę na dziećmi,a wiem,że to zadanie nie jest wcale łatwe,często sama mam trójkę dzieci,teraz już w miarę odchowane (16,13,10lat). Ale do rzeczy, co mi chodzi- masz problem i w związku z tym czas go rozwiązać,bo szkoda ciebie wszystkim udaj się na rozmowę,nie wiem z jakiego miasta jesteś,ale w każdym większym mieście są Ośrodki interwencji kryzysowej,są tam psychologowie,lekarze,terapeuci pomagający mi-warto się wybrać,porozmawiać o swoim życiu,problemach,co cię to wiem,rozmowa z kimś takim po pierwsze pozwoli ci spojrzeć na siebie z innej perspektywy,po drugie specjalista podsunie ci pewnie pewnością powinnaś iść do pracy,bo siedzenie w domu w tak młodym wieku,powoduje tyko szybsze starzenie w siebie-jesteś jeszcze młodą kobietą i warto zawalczyć o siebie,dla siebie,męża,dzieci,dla mi się,że sama póki co możesz mieć problem rozpocząć zmiany,jesteś znerwicowana,emocje rządzą a wówczas człowiek nie ma jasności umysłu,nie widzi pewnych rozwiązań,powinnaś myśleć twórczo,aby zmienić swoje życie!Do tego potrzebujesz rada idź do takiego ośrodka,powiedz o tym co cię gnębi,na pewno nie od roku byłam kilka razy,zawsze wnoszę do swojego życia coś pozytywnego,dodaje mi sił i już widzę zmiany na mi,że możesz coś zmienić,pierwszy krok już zrobiłaś-doszłaś do tego,że coś nie pozwól działać jesteś z małopolski mogę ci podać namiar na kogoś jak to ciepło i uśmiechnij się,będzie dobrze ''Bywają wielkie zbrodnie na świecie,ale chyba największą jest zabić miłość'' Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Jak poradzić sobie z wredną koleżanką? mam w klasie dziewczynę która jest dla mnie strasznie wredna.np.-Zniszczyła dla mnie bardzo cenną rzecz-Rozgadała że zakochałam się w Filipie w którym ona się kocha-Uważa że jestem dziecinna.Gdy coś zrobię tak mnie nazywa ale gdy inne osoby zrobią o co ja to jest w porządku.